Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 grudnia 2015

ZMIANA WARTY W BAYERNIE A SPRAWA POLSKA...

Ancelotti zamiast Guardioli...
Wcześniej Guardiola zastępujący Heynckesa.
 
Chyba tylko Bayern potrafi żegnać się ze świetnymi szkoleniowcami, z których pracy jest zadowolony, zastępując ich kimś z jeszcze większym potencjałem. Przynajmniej teoretycznie...
 

Spekulacji i domysłów na temat powodów odejścia hiszpańskiego szkoleniowca jest całe mnóstwo.

A ja myślę, że Guardiola decyzję o odejściu ogłasza akurat teraz, bo nie miał w Monachium pełnej swobody działania, w każdym razie nie w takim wymiarze, jak w Barcelonie...
Tak mi teraz na myśl przychodzi jego konflikt z Mullerem, który raczej nie darzy go wielkim szacunkiem. Kiedyś nawet, gdy mecz nie ułożył się po myśli Bawarczyków,  wściekły na trenera piłkarz, potrafił przy pełnych trybunach i pod czujnym okiem kamer, wykrzyczeć mu tekst, który mniej więcej brzmiał tak; "Popatrz co narobiłeś!"
W sytuacji z Robenem, Guardiola także był bezradny, mówiąc, że nie jest w stanie zmienić mentalności trzydziestolatka...
Jakoś w Barcelonie nie było mowy o pobłażaniu w stosunku jakiegokolwiek gracza posiadającego zbyt wybujałe ego. Nawet jeśli ten miałby ponadprzeciętne umiejętności i olbrzymi potencjał. O czym przekonał się sam Ibrahimovic.
A w Bayernie? Guardiola musiał się podporządkować bawarskiej filozofii zarządzania i hierarchii drużyny, na szczycie której wcale nie stoi trener, ale najbardziej zasłużeni zawodnicy, którzy są "nie do ruszenia".
 
Jeśli o mnie chodzi, to nie zamierzam krytykować taktyki Guardioli, wręcz przeciwnie - doceniam, jego pracę i mimo wszystko życzę sukcesu w maju.  Jednak mam świadomość, że w Monachium raczej nikt nie będzie teraz po nim płakał, mając pewność, że zastąpi go ktoś taki, jak Ancelotti. 

I jestem przekonana, że za rok Włoch tak pokieruje zespołem, że mało kto będzie o Hiszpanie pamiętał i raczej już nikt za nim nie będzie tęsknił...
Guardiola oficjalnie twierdzi, że potrzebuje nowych wyzwań, że nie chciałby pozostawać w jednym i tym samym klubie zbyt długo. Można przypuszczać, że jest w tym sporo prawdy i w jakimś sensie jest to zrozumiałe. W każdym razie nikt mu nie zabroni tak właśnie postępować. Pewnie w klubie, do którego trafi, także długo miejsca nie zagrzeje... Ale jak ma się takie zarobki i pozycję zawodową, to można sobie pozwolić na komfort rocznych urlopów, wyboru pracodawcy i innych kaprysów...
Jednak wydawało mi się, że Bayern zostawi dopiero po zdobyciu z tym klubem pucharu Ligii Mistrzów. W sumie tak właśnie może być, ale pewności nikt mieć nie może. Więc albo jest tak pewny siebie, albo po prostu odpuścił, poddał się, bo coś mu nie odpowiada w Monachium...
Z Barceloną zdobył wszystko, co było do zdobycia - odszedł w chwale i wtedy to było dla mnie zrozumiałe. Tutaj nie ma adekwatnej sytuacji, póki co...
Jest jeszcze jedna opcja - zatęsknił za rywalizacją z silnymi osobowościami trenerskimi i mocnymi klubami w lidze. Dlatego przeniesie się na Wyspy...
Wszak pod tym względem, przy tak wyraźnej dominacji Bayernu, Bundesliga jest po prostu... nudna. Przewidywalna i konsekwentna do bólu -  w sumie już we wrześniu można w ciemno obstawiać, kto będzie mistrzem. Pomyłka średnio raz na 7 - 8 lat...

 

Tak, czy inaczej, latem Pepa w Bayernie już nie będzie, za to pojawi się w nim człowiek, który w piłkarskim świecie wydaje się mieć jeszcze lepsze notowania, niż Hiszpan.
Niby mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego, ale raczej to "lepsze" w osobie Carlo Ancelottiego nie ma prawa zaszkodzić klubowi z Monachium. Może go tylko udoskonalić, dodać nowej jakości, wznieść na jeszcze wyższy poziom futbolowej drabinki. Przynajmniej tak właśnie  ma się stać według powszechnej opinii ludzi związanych z futbolem, którzy za pośrednictwem mediów zdecydowali się wyrazić własne zdanie na ten temat. A sam temat, trzeba przyznać, okazał się nadzwyczaj wdzięczny i sprawił, że w zasadzie w przedświątecznym tygodniu komentatorzy piłkarscy nie mówili praktycznie o niczym innym. Nawet fakt zwolnienia Jose Mourinho z Chelsea (i związane z tym spekulacje na temat nowych możliwości zatrudnienia Portugalczyka), nie wzbudził aż takich emocji i fali komentarzy, jak planowana na lato zmiana warty w Bayernie Monachium.
 
Kim jest człowiek, który w nowym sezonie ma poprowadzić najpotężniejszy, najbardziej utytułowany w Bundeslidze klub do kolejnych triumfów?
Czego mogą się spodziewać kibice Bayernu po nowym szkoleniowcu?
 
Może i Włoch nie jest aż tak medialny jak Hiszpan, ale umiejętności, doświadczenia, a przede wszystkim,  tytułów i osiągnięć mu nie brakuje.

Spośród tych najważniejszych, należałoby wymienić:
 
Jako zawodnik:
- Mistrzostwo Włoch (Roma, 1983) i  (Milan, 1988,1992),
 
Jako trener:
- Mistrzostwo Włoch (Milan, 2004).
- Mistrzostwo Anglii (Chelsea, 2010),
- Mistrzostwo Francji (Paris Saint-Germain, 2013),
- Klubowe Mistrzostwa Świata (Milan, 2007) i (Real Madryt, 2014),
- Liga Mistrzów (Milan, 2003, 2007) i (Real Madryt, 2014).
 
 
Różni ich także temperament, choć przecież obaj mają latynoskie korzenie. Można chyba nawet stwierdzić, że Carlo Ancelotti to zaprzeczenie Pepa Guardioli - stonowany, unikający medialnego szumu, jakby wycofany poza zasięg obiektywu kamer i błysku fleszy. A jednak wyrazisty i nie sposób go pomylić z kimkolwiek innym.
Ujmuje spokojem, elegancją, opanowaniem. I jeszcze takim jakimś wewnętrznym spokojem, który - takie odnoszę wrażenie - udziela się zawodnikom. Podobno także, potrafi jak nikt dotrzeć do piłkarzy, rozmawiać z nimi w taki sposób, że są w stanie bezgranicznie mu zaufać i stanąć murem za swoim trenerem. Wzbudza respekt, cieszy się szacunkiem w szatni i poza nią. Wszędzie gdzie się pojawi, zaskarbia sobie sympatię zawodników, kibiców, działaczy i dziennikarzy. Jednym słowem - trener idealny...
W każdym razie wydaje się być idealny dla Bayernu Monachium, a zatem... także dla Roberta Lewandowskiego.
Bo przecież nie zamierzam ukrywać, że głównie w takim kontekście analizuję tę zmianę na ławce trenerskiej w bawarskim klubie. Interesuje mnie ona przede wszystkim o tyle, o ile może mieć wpływ na dalszą karierę naszego czołowego reprezentanta - na jego rozwój i możliwość nauczenia się czegoś nowego, przyswojenia kolejnych sprawności, sprawdzenia się w nowej taktyce.
Robert zawsze podkreśla, że lubi się uczyć od najlepszych - będzie to więc dla niego ogromna szansa na to, by stał się jeszcze lepszym piłkarzem, by wspiął się co najmniej jeden szczebelek wyżej, jeśli chodzi o poziom umiejętności.

No i w związku z tym nam kibicom nie pozostaje chyba nic innego, jak tylko cieszyć się z takiego właśnie obrotu monachijskich spraw.
Zwłaszcza, że wszyscy komentujący to wydarzenie (poczynając od internautów, poprzez dziennikarzy, ekspertów, na zawodnikach kończąc), mówią zgodnym chórem: Ancelotti to dobry trener, świetny fachowiec, wspaniały człowiek.
Nigdzie nie spotkałam się z choćby jednym zdaniem krytyki w stosunku do wzbudzającego sympatię Włocha.
No i dobrze. Bayern i jego zawodnicy potrzebuje teraz spokoju i stabilizacji. Zarząd rozwiązał całą sprawę świetnie i w pełni profesjonalnie, w myśl zasady "umarł król, niech żyje król". Co prawda stary "król" nie umarł, tylko abdykował, a w zasadzie oznajmił, że zamierza abdykować...
Uff.. pokręcone, ale jednak wszystko jasne. Zawodnicy mogą spać spokojnie, mogą w pełni cieszyć się świąteczną przerwą i nie martwić o swoją przyszłość. Bo mają pewność, że gdy zakończy się ich współpraca z  Guardiolą, będzie czekał na nich ktoś, kto wygrywanie ma we krwi. 
Carlo Ancelotti.
Jaką nową kartę zapisze z Bayernem  i jaki w tym udział będzie miał Robert Lewnadowski - nie wiadomo. Jedno jednak jest pewne - apetyty w Monachium są ogromne, oczekiwania gigantyczne, a presja sięga szczytów Alp...
Jestem jednak przekonana, ze takie rzeczy nie straszne włoskiemu szkoleniowcowi, bo on z niejednego pieca jadł chleb...
Dawał radę w swojej ojczyźnie, odnosił sukcesy na Wyspach, świetnie spisywał się we Francji i Hiszpanii.
Poradzi sobie i w Bawarii!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz