Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 23 sierpnia 2016

Co z tą Legią?


Dzieje się. Przy Łazienkowskiej 3 temperatura wydarzeń bliska wrzeniu, zaś emocje sięgają zenitu. I wcale nie tylko dlatego, że dziś Wojskowi stoczą najważniejszą od dwóch dekad batalię. Najważniejszą nie tylko w swej klubowej historii - ranga meczu z irlandzkim zespołem sięga znacznie dalej, jest sprawą całej piłkarskiej Polski. To oczywiście główny powód, ale w tle przygotowań do kluczowego starcia z Dundalk, dzieją się rzeczy niespotykane dotąd zbyt często w naszym kraju. Mianowicie trener obdarzony zostaje przez klubowe władze olbrzymim kredytem zaufania, ma wolną rękę w kwestii doboru kadry i prowadzenia jej twardą ręką. Besnik Hasi (chyba jak żaden inny szkoleniowiec w kraju nad Wisłą) dostał dokładnie to, czego chciał i zrobił tak, jak uznał za stosowne. Transfery – zgodnie z życzeniem Albańczyka. Wietrzenie szatni – proszę bardzo.

Cały artykuł o sytuacji w stołecznym klubie, w świetle gorących wydarzeń ostatnich dni - na stronie MFM - KLIKNIJ TUTAJ

wtorek, 16 sierpnia 2016

Sprzężenie zwrotne - czyli gra w klubie a występy reprezentacyjne



Jak sukcesy klubowe kadrowiczów przekładają się na ich grę w reprezentacji Polski? Jak dobra postawa kadry i jej osiągnięcia wpływają na to, co reprezentują sobą piłkarze na ligowych boiskach?

Odpowiedź wydaje się być oczywista. Obustronna zależność jest w tym przypadku tak ewidentna i łatwo zauważalna, że nawet futbolowy laik jest w stanie ją dostrzec. Klasyczne sprzężenie zwrotne.

Jeśli jakiś zawodnik odgrywa w swoim klubie pierwszoplanową rolę, a dodatkowo ten klub cieszy się dużą estyma na futbolowej arenie, odnosząc tam sukcesy, to bez wątpienia musi znaleźć to przełożenie na kadrę. Bo taki piłkarz przyjeżdżając na zgrupowanie, prócz podręcznej torby z rzeczami osobistymi, przywozi ze sobą bezcenny bagaż doświadczeń, ogranie i przekonanie, że jest w stanie wygrać z każdym. Spowity jest niewidoczną, ale za to łatwo wyczuwalną, „magiczną” otoczką pewności siebie i poczucia własnej wartości – co wzbudza w przeciwniku respekt. Jego partnerzy zaś mają pewność, że na kogoś takiego można na boisku liczyć i nie boją się mu zaufać. To ważne. Oczywiście nie należy tego mylić z butą i przerośniętym ego – bo to  raczej nic dobrego nie przynosi… Taki piłkarz  broniący na co dzień barw jakiegoś słynnego i potężnego klubu, nie będzie bał się starcia z najsilniejszym nawet przeciwnikiem, bo wie, że nawet mistrzowie świata, to tylko ludzie – mają swoje mocne strony, ale także słabości i mankamenty. Są do ogrania po prostu. A wie to dlatego, że obcuje z nimi na co dzień, albo przynajmniej gra przeciwko nim co jakiś czas. Nie tak jak we wcześniejszych latach bywało – że oglądał swoich idoli tylko na ekranie telewizora...

Tak więc wpływ tego, co w klubie na kadrę, wydaje się nie do podważenia. A jak to działa w drugą stronę? Myślę, że bardzo podobnie. Podbudowani sukcesem kadrowicze, wracają do klubowych kolegów już bez kompleksów i poczucia niższości. Na powitanie nie serwuje im się złośliwych żartów i kpiących uwag. Zamiast tego jest podziw, szacunek, czasem zazdrość. Dodatkowo ich agentom rozdzwaniają się telefony – co nie rzadko skutkuje przeprowadzką, a przynajmniej podpisaniem bardziej lukratywnego kontraktu. Powinno też (teoretycznie) poskutkować wejściem na wyższy poziom sportowy i poprawą jakości gry. Wyższe jest morale zawodnika, ale także w jakimś stopniu te pozytywne odczucia spływają na resztę zespołu, udzielają się tym, z którymi ten przebywa na boisku.

Korelacja pomiędzy reprezentacyjnym a klubowymi występami naszych piłkarzy, wydaje się być silna i w ostatnim czasie mamy do czynienia w zasadzie tylko z pozytywnymi jej przykładami. Silne i bogate kluby, to prestiż i walka o najwyższe trofea. Zawodnik grający w takim renomowanym klubie, to solidne ogniwo kadry, bezcenny element w reprezentacyjnej układance każdego selekcjonera. Na ogół drużyna narodowa jest tak mocna, jak mocne są kluby, w których grają jej czołowi zawodnicy (grają, nie zaś „grzeją ławę”). Jeśli kadra zaczyna odnosić sukcesy, cześć splendoru z tym związanego, spływa również na kluby, z których wywodzą się poszczególni gracze. Do tego dochodzi też nabywanie boiskowego doświadczenia, większej pewności siebie. Korzyści te da się też określić w bardziej wymierny sposób – a przejawia się to na przykład w sumach, jakie można uzyskać za zawodnika, który dobrze zaprezentował się w reprezentacji na jakimś turnieju. I jeśli taki piłkarz trafi do lepszego klubu, to skorzystają na tym wszyscy zainteresowani. Stary klub – bo na tym zarobi, nowy – bo zyska wartościowego gracza. Sam zawodnik oprócz większych zarobków, ma szansę jeszcze bardziej się rozwinąć, dzięki czemu selekcjoner i kadra będą mieć z niego większy pożytek. Na samym końcu zyskujemy my, kibice i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Kółko się zamyka, sieć wzajemnych powiązań i zależności prowadzi do „happy endu”, wszyscy są szczęśliwi i usatysfakcjonowani.  Pod warunkiem, że mamy do czynienia z optymistycznym wariantem futbolowego sprzężenia zwrotnego… Jak dotychczas wszystko na to wskazuje, że w przypadku polskiej reprezentacji i jej czołowych zawodników, tak właśnie jest. Oby więc ten stan trwał jak na dłużej!
 




Cały artykuł, a w nim m.in. o ostatnich transferach i tym, gdzie swój początek ma to, co najlepsze w naszej reprezentacji:
"Sprzężenie zwrotne - czyli gra w klubie  a występy reprezentacyjne" - KLIKNIJ TUTAJ