Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 grudnia 2016

KOŃCZY SIĘ FUTBOLOWY ROK 2016 – JAKI BYŁ?


 
Zamiast artykułu na kilka akapitów, w zasadzie wystarczyłoby jedno słowo – magiczny. Taki dla mnie był kończący się właśnie rok. Rok, w którym w sferze futbolowych marzeń dostałam niemal wszystko, na co czekałam, co sobie wymarzyłam. W niektórych przypadkach - nawet z nawiązką (co zdarza się naprawdę rzadko)! Jasne, że znalazłoby się coś, czego mi zabrakło, zawsze coś takiego się znajdzie, gdy się na upartego szuka. Jakiś mały niedosyt, albo i nawet nieco większe rozczarowanie… Zabrakło mi chociażby zwycięstwa Bayernu w LM – żeby wreszcie mój ulubiony sportowiec mógł z dumą unieść ten upragniony puchar, który jest obiektem pożądania chyba każdego piłkarza na tej planecie. Szkoda – kolejne podejście i znowu niepowodzenie. Albo ten nieszczęsny konkurs rzutów karnych z Portugalią na Euro… Brak słów.
Ale nie ma co rozpamiętywać tego, czego nie do końca udało się zrealizować, albo zastanawiać się uparcie nad tym „co by było, gdyby”. Po prostu, nawet jeśli futbolowy rok 2016 miał jakieś tam swoje minusy, niedociągnięcia, czy inne braki, to przecież zostały one w fantastyczny sposób zrekompensowane przez cały szereg „plusów”, cudownych, przepełnionych emocjami chwil boiskowego szaleństwa. Chwil, które na zawsze zapiszą się w naszej pamięci i do których to będziemy wracać latami. Nieprawdaż?
(...)

Generalnie można powiedzieć, że mamy mnóstwo powodów do dumy i radości – ponieważ polscy piłkarze grający w kadrze i w renomowanych europejskich klubach, nie zawiedli. Nie możemy także narzekać na naszych reprezentantów w europejskich pucharach. Co prawda tylko jeden polski klub zdołał zakwalifikować się do fazy grupowej tych rozgrywek, ale za to – pomimo początkowych trudności i niepowodzeń – zdobywając 4 punkty i zajmując trzecie miejsce w grupie, zapewnił sobie kontynuację przygody pucharowej na wiosnę. Legia Warszawa, bo to o niej oczywiście mowa, zagra w lutym z Ajaxem Amsterdam w 1/16 Ligi Europy. Już dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, że to będzie pasjonujący dwumecz! Ja w każdym razie, choćby ze względu na osobę Miroslava Radovicia, już dziś nie mogę się doczekać! No i rzecz jasna, nie mam najmniejszych wątpliwości, że ekipa Jacka Magiery wyjdzie z tej potyczki zwycięsko.
(...)"
 
Zapraszam serdecznie - obowiązkowa lektura na Sylwestra i nie tylko! ;)
A tak w ogóle to...
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym
Nowym Roku 2017!!!
 

 


czwartek, 22 grudnia 2016

„Lewy” poprawia statystyki, pisząc od nowa historię Bundesligi!


 

W meczu kończącym tegoroczne rozgrywki niemieckiej Bundesligi (21 grudnia), padł dość istotny dla naszego reprezentanta gol. Robert Lewandowski z rzutu karnego podwyższył prowadzenie Bayernu Monachium na 3-0 w starciu przeciwko wiceliderowi tabeli, RB Lipsk. (...)
Tym samym Robert Lewandowski zrównał się w klasyfikacji wszechczasów najlepszych strzelców Bundesligi z legendarnym Giovane Elberem. Obaj mają na koncie po 133 trafienia – co daje im ex aequo 20 miejsce w tym rankingu.
 
Jeśli zaś chodzi o zestawienie piłkarzy spoza Niemiec, Elber i Lewandowski plasują się na drugiej pozycji. Obcokrajowcem, którzy może poszczycić się większą ilością zdobytych na bundesligowych boiskach goli, jest Claudio Pizarro (190 bramek).
 
A zatem, aby dogonić Pizarro, Robert potrzebuje dokładnie 57 trafień. Nie będzie to łatwe, tym bardziej, że 38-letni Peruwiańczyk teoretycznie nadal ma szansę powiększyć swój bramkowy dorobek, gdyż wciąż kontynuuje karierę jako zawodnik Werderu Brema.
Nasz kapitan jednak lubi takie wyzwania i wydaje się, że poprawianie statystyk oraz pisanie historii Bundesligi na nowo, to jego hobby. Jeśli więc ktoś miałby przebić wyczyn Pizarro, to jestem pewna, że będzie to właśnie "Lewy" – no bo kto, jeśli nie on?
 
 
Tym razem króciutka notka. Nieco więcej i bardziej "kolorowo" (zdjęcia) na
 

niedziela, 4 grudnia 2016

Rado w Legii – syn marnotrawny wraca do domu a z nim wszystko, co w futbolu najlepsze!

KRÓL ASYST, KSIĄŻĘ BRAMEK
Naprawdę fantastyczne statystyki notuje Miroslav Radović po swoim powrocie do Legii Warszawa. Można śmiało zaryzykować tezę, że jest to comeback w iście hollywoodzkim stylu – efektowny, w blasku fleszy, przy aplauzie publiczności, wyrazistych komentarzach w mediach. Piękniejszego powrotu do ukochanego klubu Radović nie mógłby chyba sobie wymarzyć. Choć początkowo łatwo nie było i wydawało się, że jednak Serb do Warszawy będzie mógł przyjeżdżać jedynie w roli kibica, czy turysty… Droga powrotna z chińskiego Hebei China Fortune, do którego filar Legii został sprzedany wiosną 2015 r., biegła bowiem przez słoweńską Olimpiję Lublana (przystanek od lutego do czerwca 2016 r.) i serbski Partizan Belgrad (zaledwie kilka tygodni, od lipca do 29 sierpnia 2016 r. – kiedy to rozwiązano umowę, gdy piłkarz zdecydował się ponownie związać z Legią Warszawa). Dużo zresztą o tym mówić – kulisy negocjacji przy rozwiązywaniu kontraktu z Partizaznem i podpisywaniu umowy z Legią, to materiał na odrębny tekst i gotowy materiał na scenariusz filmowy… Ale to już historia. Zostawmy burzliwe, bolesne w skutkach i traumatyczne dla kibiców rozstanie Rado z Legią. Pomińmy milczeniem jego tułaczkę po futbolowym świecie na przestrzeni tych kilkunastu miesięcy jego nieobecności przy Łazienkowskiej 3. Dziś liczy się jedynie to, że wrócił, jest w formie, napędza ataki Legii, asystuje, strzela piękne i ważne gole. Kibice znowu go kochają i chyba dosyć szybko wybaczyli mu, że kiedyś, mimo deklaracji o miłości i przywiązaniu do klubowych barw, wybrał intratną ofertę z Chin. No i - co bardzo istotne - liczby potwierdzają, że włodarze Legii podpisując z Radoviciem drugą już z kolei umowę, zrobili bardzo dobry ruch transferowy! 32-latek asystuje i strzela jak z nut:
Klasyfikacja legionistów, którzy asystowali przy golach w sezonie 2016/17 (we wszystkich rozgrywkach):


7 - Miroslav Radović (5 w
LOTTO Ekstraklasie, 2 w Lidze Mistrzów)
5 - Thibault Moulin, Vadis Odjidja Ofoe
4 - Aleksandar Prijović
3 - Tomasz Jodłowiec, Kasper Hamalainen, Bartosz Bereszyński
2 - Michaił Aleksandrow, Michał Kucharczyk, Guilherme, Łukasz Broź
1 - Steeven Langil, Adam Hlousek, Michał Kopczyński
 
Klasyfikacja strzelców Legii Warszawa w sezonie 2016/17 (we wszystkich rozgrywkach):

15 - Nemanja Nikolić
7 - Aleksandar Prijović
6 - Miroslav Radović (4 w LOTTO Ekstraklasie, 2 w Lidze Mistrzów)
5 - Guilherme
4 - Michał Kucharczyk, Kasper Hamalainen
2 - Vadis Odjidja Ofoe
1 - Michaił Aleksandrow, Igor Lewczuk, Steeven Langil, Jakub Czerwiński, Thibault Moulin
Wystarczyło zaledwie kilka tygodni, by Miroslav Radović na powrót stał się idolem trybun, liderem zespołu i jednym z asów w talii Jacka Magiery.
 
NO RADO, NO FUN…
Ponoć w jednym z ostatnich wywiadów Aleksandar Prijović miał rzecz: „No Prijo, no fun”. Parafrazując legijnego klasyka, można by powiedzieć: „No Rado, no fun…” Bez Radowicza trudno o dobrą zabawę, zwłaszcza, gdy remisuje się w zasadzie wygrany mecz… W zamian za to jest gigantyczne rozczarowanie i frustracja – bo przecież Legia przed piątkowym starciem z Wisłą Płock była murowanym faworytem, pewniakiem nad pewniaki! A jednak przy korzystnym dla siebie wyniku 2:0, pozwoliła sobie wbić dwa gole nie strzelając już żadnego i w efekcie straciła punkty z beniaminkiem z Płocka. A przecież ekipa Magiery wydawała się w ostatnich tygodniach nie do zatrzymania, w polskiej Ekstraklasie nie było na nią mocnych (wygranych z rzędu 5 ostatnich spotkań). Wystarczyło jednak, aby zabrakło mistrza kluczowych podań i mamy w lidze niemałą niespodziankę! Oczywiście na placu boju pojawili się dwaj inni wirtuozi w tej materii – Vadis Odjidja-Ofoe i Kasper Hämäläinen i nawet przyzwoicie się zaprezentowali. Jednakże do euforii po meczu sporo Legionistom brakowało, delikatnie mówiąc… Na trybunach także trudno było doszukać się radości, bo jak to pokazuje życie – bez Radovicia nie ma zabawy…
(...)