Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 listopada 2015

LECH POZNAŃ ODMIENIONY, ODWAŻNY, WALECZNY - CZYLI CZARY-MARY JANA URBANA

Minęło dwa dni od "czarnego czwartku" jeśli chodzi o pucharowe występy polskich drużyn. Choć jak się okazuje, w przypadku Lecha Poznań, czerń może mieć co najmniej kilka odcieni, a większość z nich, oko kibica może odbierać w całkiem pozytywnym wymiarze.
Trochę paradoksalnie to zabrzmi, ale czasem bywa tak, że porażka może mieć dobry wydźwięk, a nawet nastrajać optymistycznie. Bowiem przegrana w dobrym stylu, po zaciętej walce, w dodatku z klasowym przeciwnikiem, może mieć większą wartość (przynajmniej w sferze mentalnej), niż wymęczone zwycięstwo, po nudnej "kopaninie" ze słabym rywalem. Fiorentinę (chociaż to nie Real czy Bayern), bez wątpienia zaliczyć można do tej pierwszej grupy. A mistrz Polski na tle lidera Serie A prezentował się naprawdę solidnie, zaskakująco dobrze. I to w obydwy meczach - o przypadku czy farcie nie może więc być mowy.
Lech Poznań zaczyna być powtarzalny, gra coraz odważniej, coraz bardziej pewnie, zdecydowanie, dynamicznie i widowiskowo. Gorzej ze skutecznością, ale tutaj także już widać wyraźne postępy. No w każdym razie 3 punkty zdobyte w dwumeczu z Fiorentiną ujmy nie przynosi, nie ma się czego wstydzić.
Nie gorzej jest na ligowym podwórku - cenne zwycięstwa z Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin także budują morale drużyny i poczucie własnej wartości. Jakże ważne, po paśmie porażek, które zdawało się nie mieć końca...
No i dobrze. Widać już wyraźnie wpływ i efekty pracy nowego trenera. Muszę przyznać, że aż tak szybkich i tak widocznych konsekwencji zmian, to nawet ja się nie spodziewałam. Chociaż futbolowy optymizm, to mój znak firmowy...
Myślę że wielu kibiców jest tym wszystkim pozytywnie zaskoczona.
Po początkowym sceptycyzmie i szyderczym tonie, dziś większość komentujących sytuację Lecha i jego nowego sztabu szkoleniowego, wypowiada się w przyjaznym tonie, z podziwem i sympatią dla trenera Urbana.
Jeśli ktoś miał wątpliwości,  co do zasadności zmiany na ławce trenerskiej Lecha, to po meczach z Fiorentina, mieć już ich nie ma prawa.
Jeśli ktokolwiek nadal zastanawia się czy wybór Jana Urbana na szkoleniowca poznańskiego klubu był trafną decyzją, to znaczy, że... ma problemy ze wzrokiem.
Nie da się po prostu nie zauważyć tej cudownej metamorfozy zawodników,  którzy jeszcze do niedawna snuli się po boisku ze spuszczonymi głowami, pozbawieni sił witalnych i wiary w cokolwiek pozytywnego. Dziś mogą chodzić z dumnie podniesioną głową, nawet jeśli nie udało im się powtórzyć sukcesu w meczu z Fiorentiną.
Dlaczego?  Bo nawet jeśli mecz przegrali, to przez 90 minut toczyli równy bój z liderem Serie A i ani na chwilę nie odstawali poziomem od graczy włoskiego klubu.
Okazuje się, że jednak można... Okazuje się, że jednak ta niby słaba kadra Lecha (której marketingowa wartość jest bodajże 10-krotnie mniejsza od Fiorentiny), potrafi zaprezentować całkiem przyjemny dla oka futbol na przyzwoitym, europejskim poziomie.
Okazuje się wreszcie, że Jan Urban w swych zasobach posiada "magiczną różdżkę", której nie zawahał się użyć. Efekty tego możemy ostatnio oglądać i trzeba przyznać, że jest to obraz dość budujący, pozwalający z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Żeby przesadnie nie rozwodzić się w tej kwestii, powiem krótko - Lech Poznań ma naprawdę spory potencjał, wielu perspektywicznych, młodych graczy, trenera, który potrafił odmienić drużynę o 180 stopni. Jedyne czego w tym momencie najbardziej mu brakuje, to klasowy napastnik. Bo chyba nawet Urban takowego nie zrobi z Denisa Thomalli....
Co prawda nowy trener ma obecnie w Poznaniu status cudotwórcy, ale patrząc na dotychczasowe poczynania snajpera z Niemiec, chyba raczej nie powinniśmy oczekiwać kolejnego cudu...
Chociaż oczywiście niczego nie można wykluczyć. Lech w tym sezonie potrafi zaskakiwać, zarówno negatywnie, jak i in plus. Może więc w Thomalli drzemie prawdziwy snajperski lew, tylko że jeszcze nikt o tym nie wie, a trener Urban będzie właśnie tym, który go obudzi...
No dobrze, koniec żartów. Po prostu trzeba tym razem wykorzystać dobrze czas zimowego okienka transferowego - i tyle. Ale pewnie w Poznaniu wiedzą o tym doskonale, wiec nie ma co filozofować.
Trzymam kciuki za odradzona drużynę Jana Urbana.
Kibicuję Lechowi w Lidze Europy z całego serca, bo teraz już tylko piłkarze z Poznania są naszą jedyną nadzieją w europejskich pucharach. Nadzieją na choć odrobinę futbolowych emocji, jeśli chodzi o kibicowanie polskim drużynom.
Na szczęście ciągle możemy kibicować Polakom grającym w czołowych europejskich klubach - i to takich, które mają realne szanse na tytuły mistrzowskie, zarówno, jeśli chodzi o LE, jak i LM!
Zawsze to coś...
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz