Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 grudnia 2015

ROK 2015 - CZAS NA PODSUMOWANIA, WNIOSKI I REFLEKSJE...

2015 - to nie był (piłkarsko) zły rok.
Kibice w Polsce nie maja prawa zbyt mocno narzekać. Oczywiście malkontenci pewnie się znajdą, ale przecież tak jest zawsze...
Poza tym, wszystko jest względne i to co dla jednych jest powodem do zadowolenia, innych nie satysfakcjonuje choćby w najmniejszym stopniu. Po prostu dla nich liczą się tylko spektakularne zwycięstwa, najwyższe lokaty, najbardziej prestiżowe trofea.
Jasne, że ja także o nich marzę...
Ale równocześnie, mając głowę w (futbolowych) chmurach, staram się twardo stąpać na ziemi. Wiem, że inni osiągnęli więcej, ale przecież nie sposób nie zauważyć tego, co w kończącym się właśnie roku, przysporzyło nam całe mnóstwo radości.
Należy to docenić i dobrze jest, gdy potrafimy cieszyć się nie tylko z każdego sukcesu,  czy znacznego osiągnięcia, ale także z najmniejszego nawet progresu. Jakby nie patrzeć, trochę się tego nazbierało w tym 2015 roku. W każdym razie, był on pod tym względem bardziej owocny, niż poprzednie lata.

Przede wszystkim postawa naszych w eliminacjach do Euro 2016. Efektywna, ale także często efektowna, ofensywna gra, której zwieńczeniem było mnóstwo bramek i wiele przekonujących zwycięstw.

Świetne występy naszych czołowych kadrowiczów w swoich klubach, w których nierzadko odgrywają oni kluczową rolę - to musi cieszyć!
Krychowiak i jego oszałamiające wręcz podbicie serc kibiców Sevilli.
Glik, który stał się już niemal znakiem firmowym Torino i jako jego kapitan cieszy się dużym szacunkiem, zarówno na boisku, jak i na trybunach.
Milik, który stanowi o sile ataku Ajaxu i na ogół bywa piekielnie skuteczny, mimo, że czasem wchodzi na boisko z ławki.
No i oczywiście Lewandowski - klasa sama w sobie, piłkarz kompletny, który jednak wciąż chce się rozwijać, doskonalić, podnosić poprzeczkę jeszcze wyżej...
Nie można także zapominać o bramkarzach, którzy co prawda ze zmiennym szczęściem radzili sobie w klubach, jednak śmiało można stwierdzić, że na tej pozycji w kadrze mamy naprawdę mocną obsadę.


Pozostali reprezentanci także nie chcą pozostawać w tyle i za wszelką cenę starają się udowadniać trenerowi Nawałce swoją boiskowa wartość i przydatność w kontekście występów na Euro. W każdym z nich widać ogromną determinację, chęć gry, pełne zaangażowanie.

Uważam, że Adam Nawałka stworzył PRAWDZIWĄ drużyną, która jest monolitem, nie zaś zlepkiem przypadkowych graczy. Grupę silną psychicznie, radzącą sobie z presją i przedkładającą wspólny cel nad indywidualne ambicje. Grupę w pełni świadomą rangi przedsięwzięcia jak i tego, jakie są oczekiwania kibiców.
Mówi się, że my kibice jestesmy głodni sukcesu, na który to już czekamy od... wieków. Ale ja myślę, że głód tych, którzy wyjdą we Francji na boisko, będzie jeszcze większy. Nie trzeba ich dodatkowo uświadamiać, czy motywować. Wydaje się, że wszyscy są odpowiednio przygotowani pod tym względem.

Poza tym widać, że wspólna gra sprawia im frajdę, że rozumieją się i lubią nie tylko na boisku, ale też poza nim.
Współpraca z trenerem mentalnym także robi swoje (czytałam o tym ostatnio). Ponieważ nasz selekcjoner rozumie, że sport, to nie tylko mięśnie, kondycja i umiejętności, ale także... głowa, w której wszystko musi być odpowiednio poukładane.
 
Żeby jednak nie było zbyt cukierkowo w tym moim podsumowaniu, muszę wspomnieć krótko (najkrócej jak się da) o tym, jak po raz kolejny polscy kibice musieli obejść się smakiem, jeśli chodzi o występy Lecha Poznań i Legii Warszawa w fazie grupowej Ligii Europy.  Pomijam więc na razie milczeniem kolejne (po reprezentacyjnych triumfach), moje wielkie marzenie, jakim są udane występy polskich drużyn w europejskich pucharach...
Dwie dekady rozczarowań. Tegoroczne występy, to już w ogóle jedno wielkie nieporozumienie. I to nawet nie chodzi tylko o postawę piłkarzy na boisku, ich umiejętności, czy możliwości. Cała otoczka, podejście działaczy klubowych, wypowiedzi trenerów, decyzje odnośnie priorytetów, pośród których mecze ligowe znajdują się na wyższej pozycji od spotkań w ramach fazy grupowej LE...
To wszystko nie może nastrajać optymistycznie, niestety. Dopóki w Polsce grę w europejskich pucharach będzie się traktować jako zło konieczne (na osłodę którego można jednak uzyskać niemałe pieniądze...), nie zaś jako formę promocji drużyny i piłkarzy, to o jakikolwiek sukces może być trudno jeszcze przez kolejne 20 lat... Obym okazała się fałszywym prorokiem. Mam nadzieję, że się mylę i że w Nowym Roku wróci mój wrodzony optymizm, zastępując obecne rozgoryczenie...
Zostawmy więc już ten mało zabawny wątek.
Lepiej skupić się na tym, co dobre.
Reasumując, mijający rok podarował nam sporo pozytywnych, piłkarskich emocji, wlał w nasze serca wiarę w lepsze jutro i dał nadzieję, że może być jeszcze lepiej (mówię rzecz jasna głównie o kadrze). W dodatku to nie są bezpodstawne oczekiwania i mrzonki. Myślę, że tym razem mamy realne powody, by spodziewać się czegoś więcej niż kolejnego rozczarowania, po szybkim zakończeniu udziału w wielkim turnieju...
To już było. Przerabialiśmy to już zbyt wiele razy. Wreszcie mamy drużynę, której potencjał powinien znaleźć przełożenie na sukces. No i trenera, który wydaje się znać receptę na to, by ten sukces wreszcie mógł stać się naszym udziałem...
Na to liczę, tego oczekuję w nadchodzącym roku...
I tych piłkarskich sukcesów wszystkim w Polsce życzę - zarówno zawodnikom, trenerom, prezesom, jak i nam, kibicom!
Obyśmy za rok mieli co wspominać - i niech to będą jak najbardziej przyjemne i radosne chwile!!!
 
WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM, 2016 ROKU DLA WSZYSTKICH FANÓW FUTBOLU - W POLSCE I NA CAŁYM ŚWIECIE!!!
.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz