Ekstraklasa, z zaskakująco skuteczną Legią i przygnębiająco bezradnym Lechem, rozkręciła się na dobre. Można by nawet pokusić się już o pierwsze analizy, wskazać największe niespodzianki, czy rozczarowania - w końcu to już piąta kolejka.
Premier League jest natomiast po pierwszej rundzie spotkań, a w Primera Division inauguracyjny mecz zostanie rozegrany dopiero 21 sierpnia, z kolei w Serie A - dzień później.
Jeśli o mnie chodzi, to za taki prawdziwy początek nowego sezonu uważam... start rozgrywek w Bundeslidze.
A te rozpoczęły się wczoraj od okazałego zwycięstwa Bayernu Monachium nad Hamburgerem SV. I dobrze. 5:0 to wynik godny mistrza, który już szykuje się do ustanowienia kolejnego rekordu, którym gracze z Monachium mogliby zapisać się w historii - mianowicie zdobycia czwartego z rzędu mistrzostwa Niemiec. Pierwszy krok właśnie uczynili. Kto wie... W każdym razie większość ekspertów nie ma wątpliwości, że tak się właśnie stanie. Tak samo zresztą, jak Robert Lewandowski zrobił pierwszy krok (zdobywając swojego pierwszego gola) w kierunku zdobycia tytułu króla strzelców. Czego mu z całego serca życzę!!!
Tak, tak, przyznaję otwarcie - Lewandowski to mój faworyt, idol, moja miłość (futbolowa), oczko w głowie ;) Nie zliczę tych wszystkich hymnów pochwalnych, które stworzyłam na jego cześć i żarliwych dyskusji na temat jego postawy/gry w reprezentacji i w Bundeslidze. O Robercie mogę rozmawiać bez końca... A tak poważnie, to jestem przekonana, że jest to prawdziwy unikat, piłkarski diament, który osiągnął już taki poziom, jakiego w polskiej piłce nie osiągnął nikt przed nim. Niesamowicie utalentowany, pracowity i ambitny. A jeszcze przecież nie powiedział ostatniego słowa, wciąż się rozwija, wciąż ma apetyt na więcej! Kibicuję mu i śledzę jego karierę od czasu jego występów w Lechu Poznań i naprawdę miło się obserwuje kogoś, kto tak wspaniale się rozwija i ma tak profesjonalne podejście do tego, co robi. Po prostu lubię takich ludzi, podziwiam ich i szanuję.
A Bundesliga? No cóż, wcale nie uważam jej ani za najsilniejszą, ani za najbardziej atrakcyjną w Europie. Myślę, że pod tymi względami ustępuje lidze angielskiej, czy hiszpańskiej. A jednak jest dla mnie najbardziej interesująca - dlatego właśnie, że grają w niej kluczowi dla naszej reprezentacji piłkarze.
Moja strategia kibicowania jest dla wielu niezrozumiała, dla mnie jednak jest prosta i oczywista. Mianowicie kibicuję KAŻDEMU klubowi, w którym gra jakiś Polak...
Tak po prostu.
Tytoniowi w VfB Stuttgart, Peszce i Olkowskiemu w FC Koln, Błaszczykowskiemu i Piszczkowi w Borussi Dortmund, no i oczywiście Lewandowskiemu w Bayernie Monachium. Gdy te drużyny grają pomiędzy sobą, wówczas mówię: niech wygra lepszy.
Na tej samej zasadzie kibicuję angielskim drużynom, trzymając kciuki zarówno za Fabiańskiego, Boruca, Wasilewskiego, a wcześniej Szczęsnego. I nawet jeśli co do tego ostatniego, to mogłabym mieć kilka uwag...,to mimo wszystko nadal dobrze mu życzę w Romie, nawet mistrzostwa Włoch!
No chyba, że miałoby go tego pozbawić... Torino Kamila Glika ;)
Na koniec jeszcze tylko dodam, skoro mowa o tytułach... Liczę, że w tym sezonie Bayern wygra Ligę Mistrzów i mam nadzieję, że Robert Lewandowski w ogromnej mierze się do tego przyczyni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz