Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 sierpnia 2015

BARDZO DOBRY WIECZÓR WSZYSTKIM - CZYLI FAZA GRUPOWA LIGII EUROPY W PODWÓJNEJ DAWCE!

Po beznamiętnym, pewnym (4:0 w dwumeczu) zwycięstwie Lecha i po trzymającym do końca w napięciu, ciężkim boju Legii.
Po tygodniu niepewności i wyczekiwania.
Po raz drugi w historii, mamy dwie polskie drużyny w fazie grupowej Ligii Europy!
To jest sukces i ten sukces niesie radość i powiew optymizmu, w kontekście naszych ewentualnych postępów, jeśli chodzi o europejskie puchary. Bo ten awans, to nie tylko konkretne pieniądze, ale też możliwość ogrania się, nabrania pewności siebie, zdobywanie doświadczenia - a to przecież jest bezcenne!

Cieszmy się więc tym magicznym wieczorem, najlepiej bez zbędnego filozofowania i szukania dziury w całym. Jasne, ze znajdą się malkontenci, dla których przysłowiowa szklanka zawsze jest do połowy pusta, nie zaś do połowy pełna... To pewne, że niektórzy będą próbować zdyskredytować to historyczne osiągnięcie mistrza i wicemistrza Polski, przytaczając dla kontrastu przykład Hiszpanii, która ma aż pięciu swoich reprezentantów w elitarnej LM.
Fakt, przy takiej Hiszpanii wypadamy blado...
Ale od czegoś przecież trzeba zacząć, stopniowo - i myślę, ze dziś ten pierwszy mały kroczek został wykonany.

Bardzo bym chciała, żeby wieczór 27 sierpnia 2015 roku, przeszedł do historii, jako ten moment, od którego zaczął się progres polskiej piłki klubowej. Niech ten dzisiejszy podwójny awans będzie takim dobrym przykładem, dowodem na to, że można. Niech pozostałe polskie kluby zazdroszczą Lechowi i Legii. Ale niech będzie to taka zazdrość konstruktywna - taka, która jest w stanie zbudować drużynę silną, waleczną, wierzącą w zwycięstwo. Niech to będzie zazdrość, która zainspiruje do maksymalnego wysiłku, do podporządkowania działań klubu nadrzędnemu celowi, jakim powinien być awans do europejskich pucharów. Oczywiście nie mówię tutaj o wszystkich, którzy grają w Ekstraklasie, bo przecież są tacy, dla których sukcesem jest utrzymanie się w niej. Ale nawet tym drużynom nikt nie zabrania marzyć i mieć ambicje. Bo historia futbolu pokazuje, że niekiedy Kopciuszek może niespodziewanie zatańczyć na pięknym balu...

Liga Mistrzów - na nią też przyjdzie pora. Czekamy 19 lat, to poczekamy jeszcze ten jeden rok. To przecież nie może trwać w nieskończoność! To nie może być tak, że kluby dla nas prawie nieznane, można powiedzieć egzotyczne (np. FK Astana, mistrz Kazachstanu), potrafią znaleźć furtkę do bram piłkarskiego raju, a nasze rodzime zespoły jakoś nie są w stanie tego zrobić. Czas przerwać tę frustrującą  niemoc. Niektórzy podirytowani  tym faktem kibice, snują na forach ironiczne wizje przyszłości, w stylu: "Rok 2050, mistrz San Marino po raz pierwszy awansował do LM, polskiej drużynie nie udało się to od ponad pół wieku..."
Można w obecnej sytuacji być wnerwionym i cynicznym. Ale można też spróbować, po dzisiejszym dniu, z optymizmem patrzeć w przyszłość. Moja wizja na przyszły rok jest następująca - także dwie drużyny w fazie pucharowej, ale jedna z nich powinna powalczyć w Lidze Mistrzów.
Czego sobie i wszystkim wiernym, wytrwałym, dzielnie czekającym fanom futbolu w Polsce, życzę!!!

A tymczasem - gratulacje dla Lecha Poznań i Legii Warszawa!!!
Brawo Panowie z Poznania!!! - dopełnić formalności i postawić kropkę nad "i", też trzeba umieć ;)
Brawo Panowie z Warszawy!!! - za walkę, za zimną krew, za emocje z happy endem ;)
Mam nadzieję, że pokażecie się z dobrej strony w fazie grupowej Ligi Europy i dacie nam mnóstwo radości powodów do dumy.
Powodzenia!!!

A teraz dobranoc, północ już minęła - właśnie zaczął się nowy dzień. Pierwszy dzień lepszych czasów dla polskich kibiców piłki nożnej... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz