NADZIEJE NA LIGĘ MISTRZÓW ODKŁADAMY NA ROK...
Niemal dwie dekady upływa, od kiedy ostatni raz polska drużyna dotarła do fazy grupowej LM.
Było to udziałem Widzewa Łódź w sezonie 1996/97. A zatem to już mniej więcej tyle lat, ile ma przeciętny maturzysta, który po latach zbierania doświadczeń i stosownej wiedzy, pisze swój arcyważny egzamin...
Tak jest w szkole. A w klubowej piłce? Oczywiście chyba nikt nie zaprzeczy, że nie ma bardziej prestiżowych rozgrywek niż Liga Mistrzów, a eliminacje do nich, są niczym innym, jak właśnie takim analogicznym do matury, egzaminem dojrzałości. Sportowej dojrzałości. W Polsce ten - jakże ważny dla każdego pasjonata futbolu - egzamin, jest rokrocznie oblewany...
Mijają lata, w zasadzie wyrosło nam nowe pokolenie, a podstawowy cel kolejnego mistrza Polski, jakim powinien być awans do fazy grupowej LM, nadal nie został osiągnięty. Zaczyna się od buńczucznych zapowiedzi w mediach, wielkich nadziei kibiców, a kończy na boiskowej bezradności piłkarzy. Tak było i tym razem. Niestety...
Marzenia o LM znowu transferujemy na przyszły rok...
Jednak wciąż jest o co grać. Teraz, dokładnie za trzy dni!
Jednak wciąż jest o co grać. Teraz, dokładnie za trzy dni!
LIGA EUPEJSKA - NAGRODA POCIESZENIA?
Rozczarowanie i niedosyt po kolejnych nieudanych eliminacjach do LM to rzecz oczywista i w zasadzie, nie ma co udawać, że jest inaczej...
Bo nawet, jeśli ktoś uważa się za realistę, czy twardo stąpającego po ziemi znawcę futbolu, to i tak zapewne gdzieś tam po cichu marzy każdego roku, że tym razem się uda... Gdy się nie udaje - jest zawiedziony i rozgoryczony. Często tez próbuje pomniejszyć rangę rozgrywek LE do minimum. Czy słusznie? Chyba nie do końca...Chociaż oczywiście wiadomo, że różnicy poziomów tutaj nie da się ukryć.
Tak, czy siak, lepiej grać w LE, niż w ogóle odpaść z pucharów i nie grać nigdzie.
Zawsze to coś i oczywiście powinniśmy wszyscy kibicować zarówno Legii Warszawa jak i Lechowi Poznań, trzymać kciuki, by im się udało! Tym razem nawet dość realna wydaje się możliwość, by obie polskie drużyny znalazły się w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Warto by z tej szansy skorzystać i dać kibicom w Polsce choć namiastkę tej radości, która jest udziałem fanów futbolu w Niemczech, Hiszpanii czy Anglii... Oj mamy im czego zazdrościć!
Jak już wspomniałam, szansa na awans jest naprawdę bardzo duża, gdyż rywale nie są z najwyższej półki i jeszcze do niedawna (czyli tuż po losowaniu), wydawali się być w zasięgu dwóch najlepszych polskich drużyn minionego sezonu.
Czas pokaże, czy rzeczywiście tak jest.
Obecnie sytuacja mocno się zmieniła i chyba wszyscy z obawą spoglądamy na Poznań, gdzie przetrzebiony kontuzjami i podłamany serią porażek Kolejorz, jednak może mieć spory problem z awansem do fazy grupowej...
A przecież jeszcze do niedawna, sytuacja i nastroje w dwóch czołowych polskich klubach, były zupełnie inne, niż dziś. Fani Lecha mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość. Z kolei Legia przez dłuższy czas wydawała się zagubiona i bezradna - spotkała ją za to mocna krytyka, nawet ze strony własnych kibiców. Jednakże polska futbolowa rzeczywistość zmienia się bardzo dynamicznie, role się odwróciły i dziś to Legia sprawia wrażenie ekipy o wiele lepiej przygotowanej do walki na kilku frontach jednocześnie. A ta, jak wiadomo, jest wyczerpująca i często okupiona kontuzjami. Póki co, Lech Poznań płaci wysoką cenę za możliwość równoległej rywalizacji w Pucharze Polski, lidze oraz w europejskich pucharach. A co najgorsze, w przeciwieństwie do stołecznej drużyny, nie reaguje chyba odpowiednio na zaistniałą sytuację. To znaczy w obliczu plagi kontuzji, w Poznaniu nie zrobiono praktycznie nic, żeby choć trochę zniwelować te braki kadrowe. Mam na myśli jakiś dodatkowy transfer, jak miało to miejsce w przypadku Legii, która dziś właśnie podpisała kontrakt z nowym skrzydłowym, mającym zastąpić kontuzjowanego Żyrę. Kolejorz takich działań nie podjął, mimo, że wyraźnie widać, że kolejne wzmocnienia by się przydały.
Jednak bez względu na wszystko, mistrz ligi węgierskiej - Videoton Szekesfehervar (rywal Lecha), czy czwarta drużyna poprzednich rozgrywek ligi ukraińskiej - Zoria Ługańsk (przeciwnik Legii), to nie są zespoły, których powinniśmy się bać. Respekt i koncentracja przed każdym spotkaniem - tak. Ale o roli Kopciuszka, czy przysłowiowych chłopców do bicia, nasi piłkarze powinni jak najszybciej zapomnieć.
Ja w każdym razie wierzę w sukces obydwu naszych drużyn i z niecierpliwością czekam na pierwsze czwartkowe mecze, to już tylko trzy dni!
ZA ROK ZNÓW MATURA, ZA TRZY DNI TEST KONTROLNY...
No właśnie. Za rok kolejna szansa przed mistrzem Polski (ktokolwiek nim zostanie...) na to, by znaleźć się w piłkarskim raju...
Czy to już nie czas najwyższy wyciągnąć właściwe wnioski i wreszcie dojrzeć? Do mądrych decyzji kadrowych. Do większych aspiracji. Do tego wreszcie, by po tak długim czasie przypomnieć kibicom, jak brzmi hymn LM na polskiej ziemi i jaka to frajda móc go słyszeć...
My kibice wciąż czekamy, choć z coraz mniejszą cierpliwością...
A tymczasem trzymajmy kciuki za udane występy Legii i Lecha w eliminacjach do Ligi Europejskiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz