Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 września 2015

LECH I LEGIA POGRĄŻONE W BEZRADOŚCI I NIESKUTECZNOŚCI - CZYLI JAK TO WIDZI NIEGDYSIEJSZA OPTYMISTKA?

Nie ulegam wszechobecnym trendom krytykowania drużyny po każdym przegranym meczu, nawet jeśli to porażka w fatalnym stylu. Mało tego, nawet seria niepowodzeń zespołu nie łamie we mnie wiary w przebudzenie.  Przebudzenie tych, co po boisku biegają, jak i ich przełożonych - trenera , całego sztabu szkoleniowego, zarządu, prezesa...
Jestem cierpliwa.
Jednak nie oznacza to, że jestem także całkowicie bezkrytyczna, czy po prostu ślepa i głucha na niepokojące sygnały. Jasne, że takowe do mnie docierają, ale wiem, że sport, to nie matematyka, gdzie po podstawieniu właściwych danych, prawidłowy wynik mamy pewny i najczęściej natychmiastowy. W sporcie jest inaczej, tutaj trzeba cierpliwie czekać na efekty,  sukces poprzedzany jest przez cały proces przygotowań, treningów, testowania nowych założeń taktycznych, etc. Trener potrzebuje czasu na poukładanie zespołu, zawodnicy muszą zacząć się rozumieć, muszą być zgrani. To zazwyczaj trwa nieco dłużej w przypadku tych zespołów z topu tabeli. Dlaczego? Bo najczęściej tam roszady transferowe są przeprowadzane w największym wymiarze. W słabszych klubach jest na ogół mało zmian personalnych, mniej jest szumu medialnego, mniejsza presja. Za to  panuje większy spokój,zawodnicy się znają, są zgrani.
Może to właśnie dlatego tyle niespodzianek na początku tego sezonu? Teoretycznie słabsze zespoły okupują pierwsze lokaty ligowej tabeli, zaś dawnym faworytom grozi widmo strefy spadkowej. Ta sytuacja powinna się zmienić (i na ogół tak się właśnie dzieje), po kilku kolejkach.
Co jednak,  gdy mija tych kolejek 8, a poprawy nie widać? Co, gdy kibice czekają całe miesiące na piłkarskie święto, jakim powinny być występy polskich drużyn w fazie grupowej Ligii Europy, a w zamian dostają... No właśnie, nawet nie wiadomo jak nazwać ten wczorajszy pokaz zagubienia i bezradności w wykonaniu dwóch polskich drużyn. Odpowiedź jest raczej prosta - skoro nic nie funkcjonuje tak,  jak pierwotnie zakładano, to znaczy, że założenie taktyczne były błędne. Należy więc jak najszybciej je zmienić,  a najlepiej podziękować za współpracę ich autorom...
Tak, tak - wiem, że nie w mojej gestii leży zwalnianie trenerów, ale mam prawo wyrazić swoje zdanie. I dać upust swojemu niezadowoleniu.
Dziś właśnie nadszedł ten moment, gdy głośno należy zadać sobie pierwsze kluczowe pytanie:
Czy przypadkiem nie jest tak, że Maciej Skorża jest trenerem SŁABYM, NIESKUTECZNYM, BEZ CHARAKTERU, NIEUDOLNYM?
Dlaczego? Bo na każdym polu pogrąża się w niemocy, bezradności i marazmie - klasyczna równia pochyla...
Bo nie potrafi ani zastosować efektywnej taktyki, ani też najwyraźniej nie jest w stanie zmotywować zawodników do tego, by pokazali pełnię swoich możliwości. Bo pozwala sobie narzucać zdanie zarządu, który w Poznaniu przejął kompetencje szkoleniowca i sam decyduje o wytypowaniu wyjściowej jedenastki... I tutaj nasuwa się arcyciekawe pytanie - po co w takim razie zatrudniać trenera, płacić mu pensję, skoro okazuje się on być postacią marginalna, zbędną w zasadzie.... Taniej byłoby zatrudnić jakiegoś pana z kotłowni, czy magazynu, który  w roli marionetki sprawdziłby się równie dobrze, co obecny trener Lecha... Ostre to słowa i być może krzywdzące dla pana Skorży, ale jeśli on sam pozwala się tak traktować, to widocznie na nie zasługuje. Jeśli nadal wierzy we własne kompetencje i koncepcje, to niech ma odwagę ich bronić, niech z przekonaniem realizuje to, co wydaje mu się optymalnym rozwiązaniem. Jeśli pozwala sobie narzucać absurdalne pomysły, to raczej nie rokuje dobrze na przyszłość...
Zakladam, że przystanie na warunki i "wytyczne" zarządu, było warunkiem utrzymania posady...
Ale nawet jeśli rzeczywiście plan zadziała, Lech wygra z Jagiellonią, to czy morale zespołu wzrośnie? Szacunek do trenera będzie duży? Atmosfera w drużynie stanie się sielankowa? Śmiem wątpić...
Nietrudno sobie wyobrazić, jak szalonym "autorytetem" musi cieszyć się u swoich piłkarzy ktoś, kto wydaje się być tak bardzo zagubiony, wystraszony i niepewny w swych działaniach, że to aż wzbudza litość ... Współczuję trenerowi Skorży, bo jego sytuacja jest mało komfortowa. Ale o wiele bardziej współczuję samym zawodnikom. - ponieważ ich pracodawcom i zwierzchnikom chyba nieco brakuje nie tylko racjonalnego podejścia do problemu, ale także wyobraźni...
No bo jeśli ktoś upatruje lekarstwa na słabą grę w lidze w tym, by lekceważyć Puchary, to znaczy, że... mamy tutaj do czynienia z kuriozalnym nieporozumieniem. Delikatnie rzecz ujmując... Przecież chyba nawet dziecko jest w stanie zauważyć, że problemem Lecha nie jest forsowne tempo rozrywanych spotkań, fizyczne przemęczenie, tylko fatalna kondycja psychiczna. A jaki jest najlepszy sposób na to, by się mentalnie podbudować, by czerpać radość z gry? Co może być wspanialszego dla piłkarza, co może go bardziej uskrzydlić,  niż smak zwycięskiego meczu, najlepiej prestiżowego?
Poznaniacy mieli doskonałą okazję tego zwycięstwa zasmakować w starciu z CF Belenenses, ale chyba ktoś celowo ich tej szansy pozbawił... Ktoś uznał, że na podbój Ekstraklasy lepszy będzie piłkarz zdołowany, ale za to wypoczęty nieco bardziej...
Nic tylko bić brawo...

Nie jest moim celem obrażanie kogokolwiek. Naprawdę. Jest nim raczej troska o polską piłkę. Chciałabym, by była ona na arenie międzynarodowej reprezentowana z należytą powagą i szacunkiem. Bo w tym miejscu należy zaznaczyć, że występy Lecha Poznań w LE, to już nie są tylko i wyłącznie wewnętrzne sprawy klubu. Taka grająca w pucharach drużyna, firmuje nie tylko swoje klubowe barwy, ale też kraj, z którego pochodzi. Włodarze Lecha powinni o tym pamiętać! Chociażby z szacunku dla kibiców spoza Poznania, którzy kibicowali temu POLSKIEMU klubowi w poszczególnych meczach kolejnych faz eliminacji LE. I bardzo by chcieli kibicować nadal...

Czas na drugie z kluczowych pytań:
Czy przypadkiem nie jest tak, że Henning Berg jest trenerem SŁABYM, NIESKUTECZNYM, BEZ CHARAKTERU, NIEUDOLNYM? Sama już nie wiem. Czytam fora piłkarskie, gdzie kibice Legii zwalniają Norwega na potęgę tak już co najmniej od kilku tygodni... U mnie ten pan miał naprawdę duży kredyt zaufania, mimo wszystko. Dodatkowo jego akcje poszły w górę po tym, jak tuż przed meczem z FC Midtjylland, zadeklarował, że zamierzają walczyć o zwycięstwo z każdym, na każdym froncie.
To ładnie z jego strony, że w przeciwieństwie do trenera Lecha Poznań, zapowiadał walkę, nie zaś kalkulowanie zwane w Poznaniu priorytetami.... Jednak cóż z tego, skoro na szumnych zapowiedziach się kończy, a opłakany efekt wszyscy znamy... ) 0:1 ;( 
A miało być tak pięknie...
Byłam przekonana, że to właśnie rozgrywki w ramach fazy grupowej LE, będą tym przełomem, po którym nastąpi cudowna metamorfoza grającej przeciętnie Legii, w zespół grający efektywnie, ale także efektownie. Niby wciąż jeszcze jest na to szansa, ale ten niemrawy początek, raczej nie napawa optymizmem...
A wracając do osoby trenera Berga... Chyba bym go jeszcze nie skreślala, chociaż chodzą słuchy, że w Warszawie wszystkim  powoli kończy się cierpliwość, włącznie z decydentami... No cóż, w sporcie dziś liczą się przede wszystkim wyniki, a nie okrągłe, nawet najbardziej przekonujące gadki na konferencjach prasowych. Bo przekonania o własnej nieomylności Bergowi nie brakuje, ma facet jakąś koncepcję, pragnie wszystkich przekonać, że jest już bardzo blisko tego właściwego rozwiązania... Pytanie tylko, czy starczy mu czasu na to, by wszystkim udowodnić, że racja leży po jego stronie, nie zaś po stronie tych tysięcy sfrustrowanych kibiców? To się okaże, być może nawet już po tym weekendzie, kiedy to poznamy rozstrzygnięcia najbliższe kolejki Ekstraklasy. Może się bowiem okazać, że 9 kolejka przejdzie do historii, jako ta, po której z posadą musieli się pożegnać dwaj bardzo znani trenerzy...
Czy będzie wśród nich Henning Berg? Czy jednak włodarze Legii uznają, że jest na to za wcześnie?
Przekonamy się już wkrótce. Jedno, co dla mnie jest pewne, to to, że Legia z pewnością ma potencjał, by zaprezentować się w LE co najmniej tak samo dobrze, jak w zeszłym roku. Pytanie tylko, czy trener Berg będzie potrafił ten potencjał wydobyć ze swoich graczy i go uaktywnić? Oby...
Dlaczego dziś byłam tak śmiertelnie poważna, cyniczna wręcz i w niektórych momentach brutalnie krytyczna? Ponieważ naprawdę cieszyłam się na te czwartkowe mecze, byłam przekonana, że piłkarze Lecha i Legii dadzą nam całą masę radości - poprzez swoją grę, ale przede wszystkim skuteczność w zdobywaniu bramek.
A spotkało mnie srogie rozczarowanie. Bo najpierw ktoś w Poznaniu stwierdza, że to co dla mnie jest prawdziwym świętem, esencją klubowego futbolu, dla niego jest nieważne... Potem Legia przegrywa mecz, w którym podobno była...lepszą drużyną. A na koniec bezradny Lech nie może poradzić sobie z beznadziejnie bezbarwnym zespołem z Portugalii...
Biorąc pod uwagę fakt, że w pierwszej rundzie przypadły polskim zespołom potencjalnie najsłabsi w grupie rywale, to raczej trudno z optymizmem patrzeć w przyszłość...
Historia jednak pokazuje, że w futbolu wszystko jest możliwe. Może więc być tak, że do drugiej kolejki (1 października) jeszcze wiele może się zmienić, toteż i moje nastawienie ma szansę wrócić na swoje dawne, optymistyczne tory...
I pozytywnego nastawienia właśnie życzę zarówno sobie, jak i kibicom. :) Ale przede wszystkim życzę tego piłkarzom Lecha Poznań i Legii Warszawa, oraz ich trenerom - ktokolwiek to będzie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz